Od
kiedy tylko w mojej głowie zarysował się plan na stworzenie bloga
o tematyce muzycznej, doskonale wiedziałam jaki utwór zrecenzuję
jako pierwszfy. „I See Fire” jest dla mnie czymś więcej niż
tylko chwilową dawką rozrywki, zwykłą piosenką, o której
zapomnę tuż po wysłuchaniu końcowej nuty. Nie. Ten utwór należy
do nielicznej grupy kompozycji, które słuchane nawet po raz
setny wywołują tak samo silne dreszcze.
„I
see fire” nawiązuje do drugiej części znakomitej trylogii J.R.R.
Tolkiena pt. „Hobbit: Pustkowie Smauga”. Pierwsze dźwięki tej
kompozycji słyszymy tuż po zakończeniu filmu, podczas napisów
końcowych, by (przytaczając słowa reżysera) „Wziąć
publiczność za rękę i wyprowadzić ich ze Śródziemia do
rzeczywistości ”. Eda Sheerana jako młodego wokalistę
z dorobkiem zaledwie jednej płyty i kilkunastu EPek poleciła
reżyserowi jego córka. To właśnie dzięki niej Ed otrzymał
możliwość szerszego zaistnienia na światowym rynku muzycznym.
Udział w tego typu przedsięwzięciu był dla niego czymś wyjątkowo
ekscytującym, ponieważ pierwszą książką po jaką sięgnął był
właśnie „Hobbit”.
Nie
będę próbowała przekonywać Was co do talentu młodego
muzyka, ale wydaje mi się, że fakty mówią same za siebie. Ed
napisał „I See Fire” w ciągu zaledwie trzydziestu minut od
zakończenia przedpremierowej wersji drugiej części „Hobbita” i
jeszcze tego samego dnia nagrał brzmienie wszystkich instrumentów!
Co więcej zagrał na wszystkim oprócz wiolonczeli, w tym także na
skrzypcach, które wtedy trzymał w rękach po raz pierwszy w życiu.
Kolejną rzeczą, którą Sheeran wykonał w całości sam było
zmiksowanie gotowej wersji i dodanie do niej chórków. W ten sposób
już po jednym dniu pracy wstępna wersja utworu, który w niedługim
czasie miał wspiąć się na sam szczyt i pozostać w naszej pamięci
na długo, była gotowa!
„I See Fire” to utwór utrzymany w folkowym klimacie, momentami
akustyczny, a także, co powszechne w kinowych przebojach - ozdobiony
smykami. Cała kompozycja wprowadza nas w stan refleksji i łagodnego
niepokoju, a także nie pozwala oderwać się od świata wykreowanego
przez Tolkiena i podtrzymuje emocje towarzyszące nam w trakcie
seansu. Niemal całkowicie dajemy ponieść się niezwykle
przyjemnemu wokalowi i słowom bardzo mocno oddziałującym na
wyobraźnię. Muzyka niemal w całości stworzona przez Sheerana to
połączenia brzmienia gitary akustycznej, głębokich dźwięków
wiolonczeli, niebanalnej melodii skrzypiec i łagodnego grzechotania
w tle. A wszystko to dopełnia kojący głos Eda. Czy może być
coś lepszego, jeśli dodam jeszcze, że całość nabiera
intensywności i głębszego zabarwienia wraz z każdą sekundą
trwania utworu?
Jeśli
chodzi o teledysk, jest w nim wszystko, co powinno się znaleźć w
tego typu kompozycji. Widzimy sceny z filmu nadające całokształtowi
dodatkowej głębi, dzięki czemu możemy nie tylko wyobrażać sobie
Samotną Górę i myśleć o niej w momencie, w którym zostaje
przywołana przez wokalistę, ale także dostajemy możliwość
zobaczenia jej na ekranie. Za każdym razem niezwykłe wrażenie robi
na mnie również zestawienie delikatnej melodii ze scenami pełnymi
dynamiki, w których bohaterowie przez moment nieuwagi mogą zginąć.
Do tego efektu przyczyniają się także dziecięce latawce
pochłaniane przez niszczycielski żywioł, którym włada
Smaug. Dociera do nas w tym momencie, że spustoszenie jakie niesie
ze sobą smok z wnętrza Góry „wplata się” w codzienne życie
nieświadomych niebezpieczeństwa mieszkańców miasta. Połowa
teledysku to sceny ze studia nagraniowego ukazujące Eda, który
śpiewa, jednocześnie grając na gitarze, a przez moment także i na
skrzypcach. Jest to pewnego rodzaju dopełnienie całego obrazu,
element zespajający „tamten świat” z naszym. Sheeran nie raz
podkreślał, że nie lubi występować we własnych teledyskach, ale
jak widzimy dla „I See Fire” zrobił wyjątek. Dzięki tej
decyzji czarno-białe sceny z jego udziałem nadają dodatkowego
klimatu całemu klipowi. Możemy także podejrzeć pracę nad
teledyskiem, zobaczyć jak powstawało studyjne nagranie i poczuć
się częścią zespołu pracującego nad całą kompozycją, a
przecież o takim poczuciu przynależności do grupy i wzajemnego
potrzebowania się mówi tekst utworu. Gdyby komuś było jeszcze
mało dreszczy wywołanych samą muzyką i przejmującym wokalem,
twórcy klipu pokusili się o zaserwowanie nam widoku płomieni
buchających prosto w stronę widza oraz „wcielenie” się w
Smauga przelatującego ponad doszczętnie zniszczonym miastem.
Wszechogarniający ogień, trawiący co chwilę nowe obszary potęguje wrażenie czegoś, czego tak naprawdę nie sposób było uniknąć. Prędzej czy później doszłoby do tej okropnej tragedii. Oglądając sam teledysk możemy poczuć się tak, jakbyśmy uczestniczyli w projekcji kilkuminutowego filmu z doskonałą ścieżką dźwiękową zdradzającą ważne elementy fabuły. Wystarczyłoby znać zarysy historii Śródziemia, żeby odebrać ten seans jako kompletną całość. Dodatkowo patrząc na ekran, podświadomie jesteśmy w stanie usłyszeć dźwięk spowodowany rozrzuceniem złotych monet, czy stąpaniem ogromnego gada. Dzięki temu wszystkiemu, tym z pozoru mało znaczącym elementom, po wysłuchaniu i obejrzeniu tego dzieła nie jesteśmy w stanie pozbierać się przez następnych kilka minut, a przynajmniej ja nie byłam w stanie. Autorzy pozostawiają nas samych ze swoimi przemyśleniami i huczącym w uszach dźwiękiem towarzyszącym ostatnim sekundom nagrania.
Wszechogarniający ogień, trawiący co chwilę nowe obszary potęguje wrażenie czegoś, czego tak naprawdę nie sposób było uniknąć. Prędzej czy później doszłoby do tej okropnej tragedii. Oglądając sam teledysk możemy poczuć się tak, jakbyśmy uczestniczyli w projekcji kilkuminutowego filmu z doskonałą ścieżką dźwiękową zdradzającą ważne elementy fabuły. Wystarczyłoby znać zarysy historii Śródziemia, żeby odebrać ten seans jako kompletną całość. Dodatkowo patrząc na ekran, podświadomie jesteśmy w stanie usłyszeć dźwięk spowodowany rozrzuceniem złotych monet, czy stąpaniem ogromnego gada. Dzięki temu wszystkiemu, tym z pozoru mało znaczącym elementom, po wysłuchaniu i obejrzeniu tego dzieła nie jesteśmy w stanie pozbierać się przez następnych kilka minut, a przynajmniej ja nie byłam w stanie. Autorzy pozostawiają nas samych ze swoimi przemyśleniami i huczącym w uszach dźwiękiem towarzyszącym ostatnim sekundom nagrania.
Każde
słowo wydobywające się z ust Eda niesie w sobie niezwykły ładunek
emocjonalny. Pomijając choćby jeden wyraz, zaburzylibyśmy spójny
przekaz całego utworu, w którym nie znajduje się choćby jedna
niepotrzebna nuta. Na całą sytuację przedstawioną w utworze
spoglądamy najprawdopodobniej oczami Thorina. Prosi on „zamglone
oko góry”, którym jest Arcyklejnot Thráina, o opiekę nad
swoimi braćmi, potomkami legendarnego Durina. Władca krasnoludów
ma świadomość nadciągającej tragedii, stoi i przygląda się
strzelającym w niebo z wnętrza góry płomieniom. Mimo wszystko
krasnoludy na każdym kroku podkreślają, że są drużyną - będą
razem walczyć o to, co kochają i będą także razem umierać.
Pokazuje to jak silna i nierozerwana więź łączy wszystkich
przedstawicieli rodu Durina. Członkowie wyprawy, która chyli się
ku końcowi, pogodzeni z przeznaczeniem wznoszą toast za noc, która
może na zawsze wszystko zmienić. Ta świadomość zarówno
przygnębia ich, jak i motywuje do działania. Thorin ma także
nadzieję, że mimo tego co spotka jego braci, wszyscy zostaną
zapamiętani i w jakiś sposób zapiszą się na kartach historii.
Cały utwór wydaje się być modlitwą, jednak to refren jest
szczególnym zwrotem do Durina - protoplasty wszystkich krasnoludów.
Proszą go oni o siłę i wytrwałość w momencie, w którym będą
zmuszeni przyglądać się bezsilnie doszczętnemu niszczeniu ich
ukochanego domu. Miejsca, które miało być ich azylem, czymś
więcej niż tylko górą pełną złota. W momencie kiedy dostają
się do Samotnej Góry nic nie jest już pewne. Thorin wie, że jeśli
popełnią błąd i „podejdą zbyt blisko płomienia”, zostaną
uwięzieni w miejscu, które było utęsknionym celem ich wędrówki.
Zdają sobie również sprawę z tego, jak wielkie konsekwencje
będzie niosło ze sobą obudzenie Smauga. I nie chodzi tutaj tylko o
ich życie, ale także o los niewinnych i niczego nieświadomych
mieszkańców Miasta na Jeziorze. Thorin nie chce patrzeć na
cierpienie swoich braci i jeśli mrok powróci, jedyne czego będzie
pragnął, to zamknąć oczy, i nie oglądać spustoszenia „które
nadejdzie z nieba”. Krasnolud jednak zdaje sobie sprawę z tego, że
to właśnie dla swoich przyjaciół powinien walczyć i nie poddawać
się. I to właśnie robi.
„I See Fire” jest utworem, który ciężko analizować, ponieważ
należałoby to robić pod wieloma różnymi względami. Możemy
spojrzeć na niego jako na przywoływane wspomnienia z wyprawy lub
jako gonitwę myśli osoby znajdującej się w centrum wydarzeń.
Jedno jest pewne, z całą pewnością utwór ten można
interpretować odsuwając całą otoczkę związaną ze Śródziemiem.
Tekst kładzie bardzo duży nacisk na drużynę, na ludzi połączonych
silnymi więzami, którzy, jeśli tylko będą się wspierać, są w
stanie stawić czoła nawet największemu wyzwaniu. Z modlitwy króla
krasnoludów wyłania się prosta prawda – człowiek znaczy bardzo
niewiele bez bliskich. Musimy zrozumieć po co walczymy i podjąć tą
walkę, nawet jeżeli będziemy musieli poczuć „gorąco na swojej
skórze”.
Słuchając
tego utworu po raz pierwszy, położyłam się, zamknęłam oczy i
oddałam się muzyce. Nie zagłębiając się w sam tekst już na
samym początku porwała mnie subtelna melodia oraz niebywale
intrygujący rytm. Z każdą kolejną minutą uczucie niepokoju i
zaintrygowania narastało we mnie, aż wreszcie podczas ostatniej
zwrotki i refrenu dało upust w postaci mieszanki jeszcze większych
emocji towarzyszących raptownej i porywającej końcówce
utworu. Wydaje mi się, że w tym fragmencie możemy poczuć istną
kumulacja odczuć, które towarzyszyły autorowi podczas pracy nad
„pieśnią Śródziemia”. Niezwykle przejmujący początek,
dający zapowiedź czegoś naprawdę dobrego i pełna mocy, rozpaczy
oraz pogodzenia się z losem ostatnia zwrotka oraz refren są moimi
ulubionymi fragmentami tej kompozycji. Ten utwór niesie w sobie tak
wielkie bogactwo, że ciężko było mi znaleźć słowa opisujące
wszystko to, co czuję gdy go słucham. Wystarczającym dowodem na
potwierdzenie moich słów jest chyba to, że cały ten tekst jest
jedynie skrótem tego wszystkiego, co chciałabym napisać. Teraz
mogę mieć jedynie nadzieję, że dzięki mnie przynajmniej jedna
osoba spojrzy na ten utwór w nieco inny sposób i w pełni doceni go
na różnych płaszczyznach. A wydaje mi się, że kompozycja, która
nieprzerwanie od trzech lat jest moją ulubioną na to zasługuje.
Jeżeli
ktoś z Was zastanawiał się kiedyś, jak brzmiałyby zagraniczne
utwory w naszym ojczystym języku, odsyłam go do bardzo dobrego
tłumaczenia tekstu „I See Fire”, którego autorem jest Łukasz
Kulawik. Słowa zostały ułożone tak, że bez trudu można je
zaśpiewać do oryginalnej melodii.
Kolejną ciekawostką, o której być może nie wiecie jest to, że „I See Fire” pokochali ludzie w krajach, gdzie twórczość Eda była wówczas mało znana. W państwach, w których Sheeran był już rozpoznawalny, takich jak Wielka Brytania, USA, czy Francja utwór ten zajmował dość odległe miejsca na liście najpopularniejszych kompozycji, natomiast w krajach takich jak Polska, Islandia czy Norwegia uplasował się w ścisłej czołówce. Sam fakt, że w lutym 2014 roku w Google utwór ten na całym świecie wyszukiwano ponad 90 000 razy mówi sam za siebie...
Kolejną ciekawostką, o której być może nie wiecie jest to, że „I See Fire” pokochali ludzie w krajach, gdzie twórczość Eda była wówczas mało znana. W państwach, w których Sheeran był już rozpoznawalny, takich jak Wielka Brytania, USA, czy Francja utwór ten zajmował dość odległe miejsca na liście najpopularniejszych kompozycji, natomiast w krajach takich jak Polska, Islandia czy Norwegia uplasował się w ścisłej czołówce. Sam fakt, że w lutym 2014 roku w Google utwór ten na całym świecie wyszukiwano ponad 90 000 razy mówi sam za siebie...
Kamila
Ojejku, ale długi tekst :D Ale fajnie się go czytało mimo wszystko. Genialny opis utworu, melodii, uczuć... To lubię :D
OdpowiedzUsuńCieszymy się, że przypadł Ci do gustu! Postaramy się dodawać krótsze teksty, ale w tym przypadku po prostu nie byłyśmy w stanie.
UsuńDługość nie ma znaczenia, dla mnie ten artykuł w skrócie "bomba" :P
OdpowiedzUsuńPozdrawia Piglet :D
Oby wena sprzyjała nam w czasie pisania kolejnych "bombowych" tekstów. Dziękujemy!
UsuńTo dokładnie czułam... czuję słuchając tej niezwykłej piosenki. Całym sercem zgdzam się z Twoją opinią. Kocham ten przepiękny tekst przepełniony smutkiem, nadzieją i do tego emocjonalny, genialny głos Ed'a. Mistrzostwo.♡ Do dziś jest dla mnie numerem 1.
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie skrociłaś wpisu. To byłby skrót skrótu. :)
"Skrót skrótu" - idealnie powiedziane. "I see fire" to po prostu "małe" arcydzieło! Najbardziej obawiałam się, że utworu tak dla mnie ważnego nie będę potrafiła dostatecznie dobrze opisać, więc wyjątkowo cieszę się czytając takie komentarze.
Usuń